Literacka fantastyka niejedno ma imię i niejedno oblicze – wielbiciele gatunku bardzo dobrze to wiedzą. Nie każdy jednak sięga po książki z tej półki, a szkoda. Tak, to prawda: fantastyka to historie wymyślone, nieprawdziwe – czy to jednak oznacza, że nie mają nic wspólnego ani z ludźmi, ani z ludzką naturą? W tym miejscu wielu odbiorców robi błąd sądząc, że związku nie ma tu żadnego i w efekcie omijają oni księgarskie półki opatrzone wspomnianym szyldem. Tymczasem bardzo często jest tak, że wymyślone realia, światy i wydarzenia mające miejsce w nierzeczywistych krainach nie tylko są w stanie czytelnika zaczarować, ale także powiedzieć nam o ludzkiej naturze więcej niż niejedna topowa książka z nurtu literatury pięknej, czy choćby obyczajowej. Oblicza fantastyki mogą być naprawdę różne i zaskakujące.
DLACZEGO CZYTELNICY KOCHAJĄ FANTASTYKĘ? ➡➡➡ http://www.psychoskok.pl/aktualnosci/dlaczego-czytelnicy-kochaja-fantastyke/
Dokąd możemy się wybrać podczas takich fantastycznych czytelniczych wycieczek po innych światach i rzeczywistościach? Możemy odwiedzić na przykład świat po postapokaliptycznej zagładzie, możemy doświadczyć tajemniczego przenikania się świata rzeczywistego i magicznego, a także przekonać się, że to kobiety obdarza się w pewnych uniwersach władzą. Co to za historie? Niezwłocznie przechodzę do konkretów.
TOP 10 NAJLEPSZYCH TYTUŁÓW Z GATUNKU FANTASY ➡➡➡ http://www.psychoskok.pl/aktualnosci/top-10-najlepsze-tytuly-z-gatunku-fantastyki/
Na pierwszy ogień proponuję znakomitego „Łowcę” Marka Zatwarnickiego. Powieść to historia o postapokaliptycznym świecie, w którym niedobitki ludzi żyją w warunkach wulkanicznej zimy i nieustannie walczą o przetrwanie. Ale nie tylko – „Łowca” to także bardzo umiejętnie napisana i wiarygodnie przedstawiona historia o granicach ludzkiej moralności w skrajnie nieprzyjaznych człowiekowi warunkach. Marek Zatwarnicki serwuje nam opowieść o próbie przetrwania oraz o cenie, jaką może przyjść ocalałym za to przetrwanie zapłacić. Tanio nie będzie.

Jedna z grup ocalałych znalazła schronienie w górach. Małą społecznością samozwańczo kieruje jegomość o pseudonimie Generał. Mała wioska jest dość dobrze zorganizowana – znajdziemy tutaj Kowala, Hodowcę, Drwala… A także niejakiego Łowcę, byłego pracownika naukowego, który para się obecnie myślistwem w celu wyżywienia małej grupy ocalałych. Wraz z nim udało się przeżyć jego żonie i synowi. Głównych bohaterów poznajemy w chwili, gdy wioska zaczyna podupadać przez coraz większe problemy ze zdobywaniem pożywienia. Zmartwieniem ludzi stają się także błąkający się po okolicy kanibale oraz samotny wilk, który może stać się wkrótce dla wszystkich nie lada zagrożeniem. Łowca robi co może, jednak z pustego i Salomon nie naleje – o mięso jest coraz trudniej. Sprawy nie ułatwia także fakt, że do wioski przybłąkał się obcy mężczyzna…
Pomysł na całą historię jest bardzo dobry. Skupienie się na małej społeczności i na panujących wewnątrz niej relacjach oraz umiejscowienie akcji we wrogiej ludziom rzeczywistości postapokaliptycznego świata to motyw znany, ale działający bez pudła – również w tym przypadku. Klimat opowieści jest szalenie wiarygodny, potrafi wciągnąć. Całość zaś bardzo mocno doprawiona jest moralnymi zagadnieniami i koniecznymi do podjęcia decyzjami – po lekturze przekonacie się, że nie da się podjąć jedynie tych dobrych, co zaowocuje w finałowych scenach niemożliwą na dłuższą metę do uniknięcia tragedią.
Oprócz strachu czuł respekt i miał fatalne przeczucie, że los stawia przed nim zadanie, któremu nie podoła.
(Marek Zatwarnicki „Łowca”)
Kolejnym godnym uwagi tytułem spod znaku fantastyki są „Córy” Natalii Sobieskiej. Szalenie interesująca opowieść fantasy, w której jawa łączy się w nierozerwalny sposób ze snem, a fikcja z rzeczywistością, która okazuje się być dużo bardziej złożona niż wydaje się to każdemu zwykłemu zjadaczowi chleba. Światu grozi ponadto śmiertelne niebezpieczeństwo, któremu zaradzić może tylko Nastia Warmud: zwykła z pozoru dziewczyna, która włada jednak mocą zdolną ocalić każdy z istniejących równolegle światów. Aby tego dokonać Nastia będzie musiała wykazać się jednak wielką siłą, którą nie każdy jest w stanie objawić.
Ludzie są słabi. Toną w swych słabościach, dbając tylko o siebie pod przykrywką emocji. A ci, którzy się zachowali w byciu dobrym, z łamiącym serce smutkiem i żalem dają się wykorzystywać.
(Natalia Sobieska „Córy”)
Wszystko zaczyna się od rzeczy z pozoru niewinnej – od snów. Nastia z biegiem czasu zaczyna coraz częściej śnić o kobiecie imieniem Sandra. Jest ona najważniejszą personą w istniejącej we śnie Nastii Osadzie Rekrutów. Nastoletnia Nastia śni o Sandrze coraz częściej, zaczyna wręcz współprzeżywać życie tajemniczej kobiety. W konsekwencji dziewczyna zaczyna funkcjonować równolegle w dwóch światach: na jawie i we śnie. To wszystko, co się dzieje nie jest jednak niestety tylko snem…

„Córy” są naprawdę udaną opowieścią fantasy. Wątki nadprzyrodzone i fantastyczne mieszają się tutaj z opowieścią o przyjaźni, miłości, radości i o smutku, co jest samo w sobie bardzo ciekawą i zgrabną miksturą. Mieszanki tej nie nazwałbym co prawda wybuchową, ale jako pomysł na spędzenie czasu z interesującą, ciekawą i przyjemnie lekką lekturą wydaje się być ona bardzo dobrym wyborem. Przemawia za tym również to, że na kolejnych stronach – często całkiem niepostrzeżenie – znajdziemy mnóstwo niezwykle trafnych spostrzeżeń na temat ludzi, jak również ich sposobu myślenia i genezy przejawianych przez nich uczuć.
Cierpienie po stracie bliskich nie omija nieśmiertelnych. Każda istota potrzebuje bliskich jej osób, by życie miało sens. Cierpimy, gdy ludzie znikają, cierpimy z tęsknoty, nienawidzimy oprawców, o krok od tego jest nienawiść do świata, a w efekcie do siebie samych.
(Natalia Sobieska „Córy”)
Za przedstawiciela klasycznego książkowego fantasy z całą pewnością można uznać dzieło Anny Esavna zatytułowane „Był sobie chłopiec”. Wspomniana lektura to bardzo interesujący książkowy sposób na odkurzenie klasycznego fantasy, w którym magia miesza się z szarą rzeczywistością. Teoretycznie w tym temacie powiedziano i napisano już wszystko, a jednak uniwersalne wartości jak dobro, przyjaźń i słuszność obrony własnych przekonań są zawsze (i to nie tylko w świecie fantasy) czymś mile widzianym, o czym bardzo przyjemnie się czyta.

Rzecz rozgrywa się w magicznym świecie, który jednak do końca czarodziejski nie jest. Magia jest w nim pewnym przywilejem, do tego przywilejem dziedzicznym, jednak tylko w stosunku do płci pięknej. Chłopcy i mężczyźni pozbawieni są dostępu tak do magii, jak do związanych z nią umiejętności. Czy to czyni mężczyzn gorszymi w tym świecie? Można powiedzieć, że i tak i nie, pewne jest wszakże jedno – wielu ludzi w tym uniwersum zmuszonych jest udawać i być tymi, kim w głębi siebie nie są. Tłamszenie własnego „ja” nigdy nikomu nie wychodzi na dobre i bardzo często wiąże się z niepotrzebnym i możliwym do uniknięcia cierpieniem.
(…) byłam nieświadoma tego, kim jestem. Ciągle miałam wrażenie, że występuję na scenie teatralnej, zamiast żyć realnym życiem. Wyobraźcie sobie, że wiecie, po prostu wiecie o tym, jacy jesteście wyjątkowi. Ale cały świat, w tym wasze najbliższe otoczenie, próbuje wam wmówić, że znaczycie tyle, co dodatkowy talerz na rozklekotanym stole!
(Anna Esavna „Był sobie chłopiec”)
Lektura jest przyjemna, ciekawa i niezwykle wciągająca. Anna Esavna krąży wokół tematów dobrze znanych, jednak przedstawia je w sposób, który autentycznie ciekawi. Okazuje się, że takie wartości jak przyjaźń, odwaga, dobro, walka o własne przekonania, czy o swój system zasad – to wszystko jest ciągle aktualne i niezmiennie wciąga czytelnika w wir książkowej przygody. Magia jest zaś względem tego wszystkiego zaiste wspaniałym dodatkiem.
Na koniec ciekawy zbiór opowiadań z pogranicza fantastyki i grozy – „Cienie i mroki” Oktawiana Nadgórskiego. Oprócz wspomnianej już (i zasugerowanej okładką) dawki grozy znajdziemy tutaj także elementy fantastyczne, sensacyjne oraz metaforyczne. W trakcie lektury okazuje się bowiem, że tytułowy cień i mrok to nie tylko domena potworów, ale także ludzi, którzy sami nieraz są najgorszymi z możliwych bestii.

W książce znajdziemy co prawda tylko cztery opowiadania, ale bardzo dobrze obrazujące to, czemu często służy fantastyka. A służy ona nierzadko temu, aby dzięki przerysowanym realiom i wymyślonej konwencji pokazać czytelnikowi to, kim w swej głębi potrafi być człowiek. Jaka może być jego natura. W przypadku „Cieni i mroków” są to raczej cechy złe, jednak światło nie istnieje i nie może istnieć bez mroku, a ciemna strona ludzkiej natury to także część człowieczeństwa. Oprócz dreszczyku emocji i dawki grozy w wymyślonych realiach mamy, więc także okazję do refleksji nad tym, co jest (i co może być) zaprzeczeniem człowieczeństwa i w którą stronę nigdy nie warto zmierzać.
FESTIWAL FANTASTYKI – LITERATURA WARTA POZNANIA ➡➡➡ http://www.psychoskok.pl/aktualnosci/festiwal-fantastyki-literatura-warta-poznania/
Jak można się przekonać oblicza fantastyki mogą być naprawdę rożne. Nie każdy lubi ten gatunek literacki i nie każdy go rozumie, warto jednak dać mu szansę. To nie są bowiem tylko całkowicie wymyślone, nierealne i oderwane od rzeczywistości historie – to często literackie metafory ludzkich wad, zalet, złych wyborów i emocji, które są udziałem każdego z nas. I paradoksalnie na sprawę patrząc można śmiało powiedzieć, że to właśnie dzięki przyjętej konwencji sprawy te stają się widoczne w tego typu książkach jak na dłoni – dosłownie gołym okiem. Dlatego warto czasem przystanąć w księgarni przy omijanych dotąd półkach opatrzonych napisem „fantastyka”.